09.12.2006
Ocena zwycięzców i pokonanych
Wszystko już przecież wiadomo. Znają Państwo listy radnych i w gruncie
rzeczy wszystko jest jasne. Ale czy do końca? Czy nie warto zastanowić się
nad mechanizmami, które kierowały nami i naszymi wyborami?
Bezsprzecznym zwycięzcą wyborów 2006 roku w Olecku jest Wacław Olszewski -
został ponownie Burmistrzem zaś komitet „Mała Ojczyzna Olecko" wygrał w
cuglach wybory do Rady Miejskiej (10 na 21 radnych). Do Rady Powiatu „Mała
Ojczyzna" wprowadziła czterech radnych. Jest to też duży sukces!
76,01% głosów oddanych na osobę Wacława Olszewskiego
świadczy niezbicie, że poczynania, jakie podjął w czasie ostatniej
kadencji, podobały się olecczanom. Konsekwentne działania prowadzone przez
cztery lata, system sprawnej informacji o działaniach, widoczny rozwój
miasta, poczynania dotyczące reklamy działań oraz osiągnięć poczyniły swoje.
W krótkim sondażu w szkołach na dwudziestu spytanych uczniów dziewiętnastu
znało nazwisko Burmistrza Olecka, zaś tylko sześciu wiedziało, który z
braci Kaczyńskich jest prezydentem. To o czymś świadczy!
Drugi z komitetów regionalnych, jakim jest „Dobro Wspólne",
podobnie jak PiS, zajęło w gruncie rzeczy znaczące miejsce pozwalające
ugrupowaniu wpływać na kierunek polityki miejskiej i powiatowej.
Wielkimi przegranymi wyborów jest SLD. Nikt z tego komitetu wyborczego nie
wszedł do rady. Przepadła też „stara gwardia". Nie wszedł do Rady Miejskiej
Stanisław Rekść, Antoni Gorlo, Stanisław Nowel.
By wejść do Rady Powiatu nie zdobyli odpowiedniej ilości głosów Marek
Gałązka, Andrzej Kamiński. Przegrała też z kretesem
„Samoobrona" i Liga Polskich Rodzin.
Kampania wyborcza
Kampania wyborcza była spokojna, grzeczna i dość stabilna w środkach wyrazu.
Spokojna - z jednym wyjątkiem, jakim był „List kandydata na Burmistrza
Leszka Gałczyka" do społeczeństwa. Wszystkie znane mi osoby, które otrzymały
pismo, były, oględnie mówiąc, zbulwersowane. Po pierwsze: list zaistniał w
czasie, kiedy już żadna riposta nie mogła zostać wysłana, po drugie: treść
pisma zaprzeczała wcześniejszym przekazom prasowym, wyjaśnieniom na
komisjach Rady oraz wyjaśnieniom na sesjach Rady Miejskiej. Że mam rację,
świadczy dobitnie fakt przegrania wyborów przez PO oraz słaby wynik wyborczy
kandydata na Burmistrza.
Bardziej skuteczną kampanię i z wyraźnym, pozytywnym, skutkiem przeprowadził
PSL. Do rady Powiatu wprowadził wprawdzie tylko czterech radnych, ale mając
pełne swoje listy wyborcze „sprzedała" innym ugrupowaniom swych sympatyków,
co w ostatecznym rozrachunku zaowocowało ponownym wybraniem Stanisława
Ramotowskiego na Starostę. Wcześniej sugerowana koalicja „Mała Ojczyzna
Olecko" z PiS-em nie przedstawiła rozsądnego kandydata na to stanowisko.
Wyżej podanej koalicji udało
się natomiast wprowadzić na urząd wicestarosty Marię Wandę Dzienisiewicz, na
Przewodniczącego Rady Mariana Świerszcza i
na szefa komisji rewizyjnej Kazimierza Iwanowskiego. Cóż? Coś za coś!
U nas partie nie przejdą
W Olecku wyraźnie widać, że wybory w tak „upolitycznionym regionalnie"
społeczeństwie, jakim jest powiat olecki, zaprzeczają
regułom jakie obowiązują w Warszawie i ocenianie ich przy pomocy klucza
politycznego jest błędem. Błędem też jest utożsamianie większości z
kandydujących z jakakolwiek partią.
|
Pragmatyzmem wykazał się tutaj zarówno komitet „Mała Ojczyzna Olecko" jak
i „Dobro Wspólne". Pod swoimi skrzydłami skupili ludzi o dość różnych
poglądach politycznych, ale myślących w podobny sposób o rozwoju miasta.
Oba komitety wygrały. Jest to wskazanie kierunku rozwoju. Tworząc wokół
komitetów różnego rodzaju działania można w ogóle wyeliminować politykę
partyjną z
wyborów regionalnych. Skupiając wokół programu ludzi przez okres
czterech lat można zbudować bardzo mocne komitety.
O braku klucza politycznego w wyborze dokonanym przez olecczan świadczy
chociażby słaby wynik Platformy Obywatelskiej, która w dość widowiskowy
sposób zwyciężyła prawie w całym kraju. U nas bowiem głosowaliśmy na
ludzi. Który komitet miał
zacniejszych kandydatów, ten wygrał.
Dobro Olecka i powiatu przede wszystkim
Wydaje się, że tak jest. Jednak nikt, żadna z kandydujących grup
partyjnych, nie porozumiała się co do wystawienia jednego kandydata na
radnego Sejmiku Wojewódzkiego. Nikt z decydujących o wyborze (oprócz
komitetów „Mała Ojczyzna Olecko" oraz „Dobro Wspólne") nie pomyślał o
dobru miasta, a tylko przez pryzmat potrzeb swojej partii. I tak zarówno
głosy PiS, jak i PO zmarnowały się przechodząc na ludzi ze szczytu list,
gdzieś do Ełku lub Olsztyna. Czas by nad skutkami takiego rozgrywania
sprawy zastanowić się i wyciągnąć wnioski. Grając do jednej bramki
mogliśmy mieć dwóch radnych, a nie tylko jednego Edwarda
Adamczyka. Co to znaczy dla powiatu i miasta? Gdy uroczyście otwierano
stadiony, szkoły, sale gimnastyczne, ulice czy inne przybytki
infrastruktury administracyjnej, wielokrotnie dziękowano E. Adamczykowi
za dopilnowanie spraw Olecka w województwie. Był on bowiem radnym
Sejmiku poprzedniej kadencji.
Nie każdy może być radnym
Treść tego zdania jest oczywista. Wielu z kandydujących wiedziało o tym.
Wielu jednak zdziwiło to, że ich nazwiska nie wywołały należytego
rozgłosu. To, że startujemy z jakiejś listy, świadczy tylko o tym, że
reprezentujemy poglądy większości lub że są one zbliżone do standardu.
To, że zostaliśmy wybrani, to już inna historia. W mieście takim jak
Olecko głosuje się na ludzi, a nie na partie.
Patrząc trzeźwo na mechanizm wyborczy każdy z kandydujących powinien
zdawać sobie sprawę, że kandydując jest się jednym z podwójnej liczby
kandydatów na radnych. Gdyby nawet ugrupowanie kandydującego wygrało w
cuglach i zajęło wszystkie miejsca w radzie, to i tak połowa z
kandydatów zostanie poza jej składem, gdyż na jedno miejsce wystawia się
przeważnie dwa nazwiska.
Nie bądźmy megalomanami i nie dziwmy się mechanizmom demokracji.
Kandydując powinniśmy zdawać sobie sprawę, że każdy oddany na nas głos,
nawet wtedy, gdy nie zostaliśmy radnymi, przechodzi na innych i pomaga
im. To system wyborczy, a nie widzimisię kogokolwiek.
Rozwiązaniem tego problemu byłyby jednomandatowe okręgi wyborcze, ale
sondując politykę administracyjną PiS na taki luksus już sobie na pewno
nie pozwoli. PO wygrało te wybory dość wyraźnie w całej Polsce (tylko
nie u nas) i pragmatyczni aż do bólu Kaczyńscy nie zdecydują się na
krok, który może odebrać władzę.
Prognozy
Wielki wygrany Burmistrz Wacław Olszewski stanął przed wielkim zadaniem.
Przyzwyczailiśmy się do tego, że miasto się rozwija.
To on przyzwyczaił nas do tego. Teraz, gdy jego ugrupowanie wygrało
wybory, ma w zasadzie wolną rękę.
Każdy pomysł, każdy projekt może być realizowany bez przeszkód. Olecko
poznało standard rządzenia i poniżej tego poziomu nie można już zejść.
Teraz nastał czas pracy. Wiceburmistrz Henryk Trznadel powiedział:
„Dobrze się stało. Nie ma czasu na kłótnie, gdy jest tyle pieniędzy do
pozyskania od Unii".
Czas więc pokaże jak okres władzy, prawie pełnej, zostanie wykorzystany.
Gorzej jest w powiecie i gorzej jest z powiatem. Tajemnicą poliszynela
jest to, że miasto nie mogło się z powiatem dogadać.
Ogólnie natomiast wiadomo, że powiat jest potwornie zadłużony i ciężko
będzie pozyskać pieniądze z Unii chociażby z tego powodu, że na
jakąkolwiek inwestycję trzeba mieć swój własny wkład pieniężny. A skąd
pieniądze?
Wszyscy kierowcy widzą jak wyglądają drogi w mieście. Czy coś się zmieni
w tej kadencji jeśli to miasto ma pieniądze na ich remont, ale one są
powiatowe i ponownie powiat nie dogada się z Burmistrzem? Czy
wicestarosta Maria W. Dzienisiewicz i Przewodniczący Rady Powiatu Marian
Świerszcz zdołają wyprostować relacje? Wszystko wskazuje, że tak!
Chociażby ostatnie spotkanie kierowników spółek miejskich oraz spotkanie
władz miejskich i powiatowych w tej sprawie. Ułożenie bowiem
harmonogramu działań inwestycyjnych pozwoli na zbudowanie w następnym
czasie wieloletniego programu rozwoju - może nawet na kilkanaście lub
kilkadziesiąt lat do przodu.
Czego sobie i Państwu życzy Bogusław M. Borawski
TO 49(467) grudzień 2006
|