Chętnie wspominam mój pierwszy dzień w szkole u pana Grunaua. 1. kwietnia 1930 przyprowadziła mnie matka do szkoły, do której zostałam przyjęta. Poza mną byli tam jeszcze dwaj nowicjusze. Byłam najmniejsza ze wszystkich i mogłam przeszukać wszystkie kieszenie nauczyciela w celu znalezienia cukierków. Było wiele zabawy i szybko pozbyłam się swojej nieśmiałości. Budynek szkolny stał na małym wzniesieniu w środku wsi. W klasie znajdowało się miejsca dla ok. 40 dzieci. Uczyły się w niej wszystkie roczniki, których było osiem.
Wprawdzie Szczecinki były parafią, do której należały inne wsie, ale liczyły jedynie 300 mieszkańców. Odpowiednio do tego miejscowość posiadała szkołę, czyli czerwoną klinkierową budowlę z białymi oknami, położoną w środku wsi i składającą się tylko z jednej klasy przeznaczonej dla 30 do 60 uczniów oraz nauczyciela. Jest to dzisiaj nie do pomyślenia, że wykładowca nauczał w jednym pomieszczeni kilka -przedziałów- wiekowych, składających się z dzieci od 6 do 14 lat.
Raport z uczestnictwa w obchodach 450-lecia miasta autora Treuburga dr Klausa Krecha Za pośrednictwem Pani Marianny Bagińskiej otrzymałem raport dr Klausa Krech-a z pobytu na obchodach 450-lecia Olecka. Ten niezwykle ciekawy dokument, który w zasadzie jest zwięzłym pamiętnikiem, przetłumaczyła na język polski Grażyna Laboda. Pani Grażyna, z domu Bagińska, tłumaczyła na język polski wiele tekstów napisanych przez dr Krech-a. Teraz tłumaczy na język polski ostatnią książkę tego autora - -Mein Leben im Strom der Zeit-.
O tęsknocie, tej tu kiedyś, pisało już wielu. Tęsknota do miejsc, co do których mamy świadomość, że my jeszcze nie zdążymy przeminąć, a o nich już będą tylko krążyć opowieści i wspomnienia, jest tęsknotą znacząco wpływającą na duszę mazurską i tą, nad tematem której coraz częściej się pochylamy. Jak to jest z tym przemijaniem i czy aby wszystko musi przemijać? Przemijają ludzie, przemijają miejsca. Niby normalna kolej rzeczy, ustanawiamy obyczaje, aby ból złagodzić, a utracone miejsca staramy się zastępować innymi.