17 lipca 1982 r.wylądowałem w Berlinie i pierwsze, o czym pomyślałem, to żeby się dobrze wyspać. Moja ddr-owska wiza turystyczna była ważna przez 24 godziny, dowiedziałem się jednak, że nie zezwala na nocleg w hotelu. Więc wsiadłem do nocnego pociągu do Warszawy, gdzie bardzo zmęczony zapadłem się w łóżko. Wieczorem 18 lipca kupiłem sobie bilet kolejowy z Warszawy do Olecka (Treuburg) i już następnego dnia rano byłem w drodze. Moja książeczka Berlitza „Polski dla podróżujących" nie była za bardzo praktyczna. Mimo, że ludzie byli naprawdę przyjaźnie nastawieni, często problemem było, znalezienie osoby mówiącej po niemiecku lub po angielsku. W każdym razie nikt mi nie powiedział, że pociąg rozdziela się w Białymstoku: kilka wagonów jedzie do Olecka (Treuburg), reszta do Suwałk. Naturalnie ja siedziałem w złym wagonie.
Najdawniejsze świadectwa pobytu ludzi na terenie wschodnich Mazur pocho-dzą z 11 tysiąclecia p.n.e., czyli z okresu zwanego późnym paleolitem. Stopniowe ocieplanie się klimatu stwarzało warunki do nasilania się osadnictwa grup ludzkich, których podstawę bytu i gospodarki stanowił renifer...
Chętnie wspominam mój pierwszy dzień w szkole u pana Grunaua. 1. kwietnia 1930 przyprowadziła mnie matka do szkoły, do której zostałam przyjęta. Poza mną byli tam jeszcze dwaj nowicjusze. Byłam najmniejsza ze wszystkich i mogłam przeszukać wszystkie kieszenie nauczyciela w celu znalezienia cukierków. Było wiele zabawy i szybko pozbyłam się swojej nieśmiałości. Budynek szkolny stał na małym wzniesieniu w środku wsi. W klasie znajdowało się miejsca dla ok. 40 dzieci. Uczyły się w niej wszystkie roczniki, których było osiem.
Raport z uczestnictwa w obchodach 450-lecia miasta autora Treuburga dr Klausa Krecha Za pośrednictwem Pani Marianny Bagińskiej otrzymałem raport dr Klausa Krech-a z pobytu na obchodach 450-lecia Olecka. Ten niezwykle ciekawy dokument, który w zasadzie jest zwięzłym pamiętnikiem, przetłumaczyła na język polski Grażyna Laboda. Pani Grażyna, z domu Bagińska, tłumaczyła na język polski wiele tekstów napisanych przez dr Krech-a. Teraz tłumaczy na język polski ostatnią książkę tego autora - -Mein Leben im Strom der Zeit-.
O tęsknocie, tej tu kiedyś, pisało już wielu. Tęsknota do miejsc, co do których mamy świadomość, że my jeszcze nie zdążymy przeminąć, a o nich już będą tylko krążyć opowieści i wspomnienia, jest tęsknotą znacząco wpływającą na duszę mazurską i tą, nad tematem której coraz częściej się pochylamy. Jak to jest z tym przemijaniem i czy aby wszystko musi przemijać? Przemijają ludzie, przemijają miejsca. Niby normalna kolej rzeczy, ustanawiamy obyczaje, aby ból złagodzić, a utracone miejsca staramy się zastępować innymi.