Znalezisko jest usytuowane na północ od wsi Chełchy w powiecie oleckim, na rozległym pagórku. W wyniku prac niwelacyjnych przygotowujących teren do zabudowy odkryto kilkanaście pochówków. Ślady grobów odkryto na głębokości około 1 metra na obszarze około 100 m/2.
Niemiecka mapa topograficzna z 1935 roku w skali 1:25 000 (nie ma w tym miejscu żwirowni)
Mapa "obrębowa" powiatu oleckiego w skali 1:25 000 (edycja z lat 1953/1959), (jeszcze w tym miejscu nie ma żwirowni)
Na mapach topograficznych od lat siedemdziesiątych na południowym stoku pagórka jest zaznaczona żwirownia o głębokości 6.5 metrów. Według opowiadań okolicznych mieszkańców, już wtedy znajdowano w żwirowni szczątki ludzie. W takim razie można sądzić, że cmentarz rozciągał się na większym obszarze niż obecnie.
Prawdopodobnie kiedy na cmentarzu zaczynało brakować miejsca dla pochówków to w odległości 600 metrów dalej na północ usytuowano nowy cmentarz. Obecnie ten cmentarz znajduje się w lesie, wśród niskich drzew. Zachowało się tam kilka nagrobki i krzyży z napisami z połowy XIX wieku).
Wcześniejszy cmentarz został po latach zapomniany. Tym bardziej, że na tych terenach pojawiali się ciągle nowi osadnicy, którym on był obcy. W dodatku obawiano się przebywania tam ze względu na groby zadżumionych.
Stan zachowania szkieletów jest różny. Część kości jest zniszczonych w wyniku pracy spychacza. Odkryte groby usytuowane są wzdłuż osi wschód-zachód. Na powierzchni w kilku miejscach widać wyraźne jamy grobowe.
Wstępnie zidentyfikowano kilkanaście szkieletów. Wśród znalezionych szkieletów można rozpoznać dwoje dzieci. Oprócz szkieletów nie zachowały się szczątki odzieży lub butów. Znaleziono tylko kilka guzikówi. W wyniku wstępnych oględzin wiek kilku cywilnych guzików datuje się na XVIII - XIX wiek. Na kilku guzikach zachowały się ślady materiału zbudowanego z grubych włókien.
Teren został zabezpieczony przez policję.
W wyniku wstępnych oględzin wiek kilku cywilnych guzików datuje się na XVIII - XIX wiek. Według dr Jerzego Marka Łapo z z Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie, guzik może być srebrny ale niskiej próby. Mógł należeć do zmarłego o znaczej zamożności.
Zachowany zdrowy ząb młodej osoby.
Normalnym zwyczajem na cmentarzach było umieszczanie w dłoniach zmarłych monet. Ułatwia to współcześnie archeologom w ustalaniu datowania. W tych grobach monet na razie nie znaleziono.
Według dr Jerzego Marka Łapo z z Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie pierwsze ślady wskazują na to, że może to być zapomniany cmentarz ofiar epidemii dżumy, która nawiedziła te okolice w latach 1710-1711. Według ówczesnych statystyk w starostwie oleckim zmarło około 10 tysięcy ludzi. W samym Olecku, którego liczbę w 1708 roku szacowano na 970, po wygaśnięciu zarazy pozostało tylko 98 osób.
Mogą to być także ofiary epidemii z roku 1831 roku. Wówczas w powiecie zachorowały na cholerę 222 osoby, a zmarło - 145. Zaraza wygasła dopiero wiosną 1832 roku. Zmarłych na początku grzebano w trumnach, a potem tylko zawijano w materiał z płótna. Dokładne badania pochówków mogą przynieść nowe informacje.
Znalezione na działce szczątki ludzkie zostały zabezpieczone w zakładzie pogrzebowym. Gmina dokona pochówku, gdy część zabezpieczonych przez policję szkieletów wróci z badań.
Początkowo sądzono, że mogą to być kości mieszkańców Suwalszczyzny, którzy zginęli w tzw. obławie augustowskiej. Ich grobów do dzisiaj nie odnaleziono.
[Zobacz więcej informacji na temat epidemii dżumy]
Autor tekstu i fotografii: J.Kunicki
Informacja prasowa z "Głosu Olecka" z 13 marca 2013 r.
Gmina Kowale odkupiła działkę, na której znaleziono ludzkie kości
2013-03-13
W 2011 roku gmina sprzedała działkę w Chełchach. Jednak właściciel natrafił tam na szczątki ludzkie i zażądał, aby gmina przejęła działkę.
O szczątkach ludzkich na polu w Chełchach pisał do nas Czytelnik. Poinformowaliśmy o tym gminę oraz policję. Ostatecznie okazało się, że właściciel już nie chce takiej działki. Choć zapłacił za nią 4,5 tys. zł, to żąda od gminy nie tylko tej kwoty, ale też poniesionych kosztów (m.in. prac niwelacyjnych, aktu notarialnego), czyli 12,8 tys. zł. Radny Ryszard Trocki zastanawiał się, dlaczego gmina musi ponieść aż tak wysokie koszty.
— Przed sprzedażą działek nie wykonujemy badań geotechnicznych, więc nie wiemy, co jest pod ziemią — mówi wójt Helena Żukowska. — Nabywcy posądzili nas o złą wolę. Nie zgadzam się z taką interpretacją. Nie może być mowy o złej woli, ponieważ nie wiedzieliśmy, że na działce znajdować się może np. cmentarz. Sprawa dość długo trwała i w końcu stanęło na tym, że zwrócimy koszty poniesione przez nabywców.
Radca prawny Łukasz Oniśko wyjaśnił, że w przypadku sprawy sądowej gmina poniosłaby jeszcze większe koszty. Radni przyjęli uchwałę 10 głosami, trzech z nich wstrzymało się od głosu, a jeden był przeciwko.